„Angliki” zarejestrujemy w Polsce
Od 15 sierpnia można oficjalnie rejestrować w Polsce samochody z kierownicą po prawej stronie, trzeba tylko zadbać o dostosowanie do warunków prawostronnych lusterek wstecznych, świateł oraz wyskalować prędkościomierz na km/h. Z punktu widzenia naszego i naszych klientów bardzo ważne jest to, jak będą kształtowały się ceny polis komunikacyjnych dla „anglików” w porównaniu z tymi z kierownicą po lewej stronie. Co na ten moment można o tym powiedzieć?
Kupując samochód z układem kierowniczym po prawej stronie, trzeba liczyć się z wyższymi niż standardowo kosztami ubezpieczenia. Potwierdzają to nasze wyliczenia, np. w Compensie OC na dla przykładowego właściciela opla vectry z kierownicą po lewej stronie kosztuje 1860 zł, a jeśli kierownica byłaby z prawej strony cena wzrosłaby do 3720 zł! Nie wszędzie różnice są aż tak znaczące, ale rozpiętości w składkach trzeba uznać za rynkową normę. Wynika to z faktu, że poruszanie się „anglikiem” po drogach jest dużo bardziej niebezpieczne, niż w przypadku aut przeznaczonych do ruchu prawostronnego. Polskie drogi nie są przystosowane do poruszania się takimi samochodami, a osoba za kierownicą „anglika” ma stosunkowo ograniczoną widoczność. Zwłaszcza podczas wyprzedzania, które od kierowcy siedzącego po prawej stronie auta będzie wymagało niemal całkowitego wysunięcia pojazdu na lewy pas jezdni, co z oczywistych względów zwiększa ryzyko kolizji czy wypadku. Nietrudno się domyślić, że potencjalnie większe zagrożenie wypadkowe, a także wyższe koszty potencjalnych napraw to czynniki, na które zwracają uwagę ubezpieczyciele.
Jak TU zniechęcają klientów do zakupu OC?
W praktyce oznacza to właśnie to, że wraz ze wzrostem ryzyka szkody, a tak zakłady ubezpieczeń patrzą na jazdę „anglikami”, rosną też składki za OC i AC. Można więc spodziewać się, że cena polisy komunikacyjnej jest dla samochodu z kierownicą po prawej stronie w niektórych towarzystwach nawet 4-krotnie wyższa niż w przypadku „normalnych” aut, które prowadzi się siedząc z lewej strony. W najbliższym czasie nie powinniśmy się spodziewać obniżenia cen ubezpieczeń dla „anglików”. Można natomiast domyślać się, że gdy powstaną statystyki wskazujące na rzeczywistą szkodowość tych pojazdów, ubezpieczyciele będą mogli ponownie rozpatrzyć politykę cenową, a wówczas być może składki pójdą w dół. Trzeba spodziewać się, że ubezpieczyciele będą starali się zniechęcać klientów do zakupu polisy na „anglika”. Trzeba jednak pamiętać, że każdy zakład ubezpieczeń jest prawnie zobligowany do sprzedaży klientowi ubezpieczenia OC. Aby odstraszyć kupującego, towarzystwa będą więc stosowały wspomniane zaporowe ceny. Ewentualnie wyłączą z oferty ochronę AC. Klient nie będzie mógł wówczas kupić pakietu OC + AC, co sprawi, że po ochronę być może zgłosi się do konkurencji.
Drożej, ale nie zawsze bardzo drogo…
W kontekście cen uzasadnione jest pytanie: czy to oznacza, że ubezpieczenie „anglika” zawsze będzie bardzo drogie? Z jednej strony należy się tego spodziewać, ponieważ polisy na samochody z kierownicą po lewej stronie będą tańsze. Z drugiej natomiast trzeba pamiętać, że składka składce nie jest równa. Każdy bez wyjątku kierowca znajdzie zarówno bardzo drogie polisy na swojego „anglika”, jak i nieco tańsze. Najniższa cena OC na rynku dla przykładowego auta z kierownicą po lewej stronie będzie zapewne o przynajmniej kilkadziesiąt procent niższa w porównaniu z minimalną ceną OC dla tego samego auta w „wersji angielskiej”. Kluczem do oszczędności jest więc odpowiednie rozeznanie się w ofertach różnych ubezpieczycieli przed dokonaniem wyboru i zakupem OC czy AC. Warto to klientom uświadamiać.