Współwłaściciel zza wschodniej granicy
Zarejestrowanie i ubezpieczenie pojazdu ze współwłaścicielem to najbardziej popularny sposób na obniżenie stawki za obowiązkowe ubezpieczenie OC, na który szczególnie często decydują się młodzi kierowcy. Dopisanie do dowodu rejestracyjnego umożliwia skorzystanie ze zniżek bardziej doświadczonego kierowcy i tym samym obniżenie wysokości składki za polisę. Okazuje się jednak, że motywacją do utworzenia współwłasności auta nie zawsze jest chęć obniżenia ceny…
O ciekawym wątku związanym ze współwłasnością samochodu można było przeczytać w marcu w artykule Tomasza Żółciaka zatytułowanym Polsko-ukraińskie autozawalidrogi (źródło: Dziennik Gazeta Prawna). Autor zwraca uwagę na coraz częstszy proceder dopisywania do dowodu rejestracyjnego Polaka jako drugiego właściciela pojazdu należącego do obcokrajowców zza wschodniej granicy. W tym przypadku nie chodzi jednak o ubezpieczenie pojazdu, a wręcz przeciwnie często kończy się na jego braku.
Ukraińska kombinacja…
Okazuje się, że rejestrowanie samochodów wraz z obywatelem Ukrainy to popularny schemat działania, który przy wschodniej granicy praktykowany jest od co najmniej kilku lat. Najczęstszą przyczyną zawiązywania takich spółek jest chęć ściągnięcia na Ukrainę pojazdów z Polski przez naszych sąsiadów. Ponieważ import aut do tego kraju wiąże się z wysokimi opłatami celnymi, rozwiązaniem okazuje się zarejestrowanie samochodu wspólnie z Polakiem. Wydanie polskich tablic rejestracyjnych pozwala na uniknięcie wysokich kosztów. Czy często tak się dzieje? Tak. W samym Przemyślu zarejestrowanych jest 4,5 tys. pojazdów, które mają dwóch właścicieli – Polaka i Ukraińca.
Nie wszystko zgodnie z planem
Jednak nie wszystkie pojazdy trafiają na Ukrainę. Co więcej, z ukraińskich przepisów wynika, że osoby posiadające auto zarejestrowane na terenie innego państwa, aby uniknąć wysokich należności celnych muszą przynajmniej raz w tygodniu przekroczyć jego granice. A więc kierowcy ruszają w międzypaństwowe podróże. A gdy pojazd ulegnie awarii, a jego naprawa nie jest opłacalna, często zostaje porzucone po polskiej stronie. Ma to wszystko swoje konsekwencje… Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, spora część polsko-ukraińskich aut nie tylko jest w złym stanie technicznym, ale często nie mają one też ważnego OC.
Cytowani w tekście eksperci twierdzą, że skoro koszty musi w takiej sytuacji pokryć UFG, to może to powodować wzrost cen OC. Jest to raczej mało prawdopodobne, ale nie zmienia faktu, że problem istnieje. Jak zatem widać, współwłaścicielami są nie tylko rodzice, chcący pomóc swoim dzieciom w budowaniu dobrej historii jazdy.