Fantastyczny świat ubezpieczeń, czyli co łączy potwora z Loch Ness z UFO i Halloween
Gdzie jest napisane, że ubezpieczenia są nudne? Poznajcie opowieści, które bawią, zaskakują i straszą – przedstawiamy ubezpieczeniowe ciekawostki z całego świata. Gotowi? Zapnijcie pasy – życzymy wielu wrażeń!
1) Prawdopodobnie najdroższą polisę na życie posiadał amerykański reżyser Steven Spielberg. Hollywoodzka wytwórnia DreamWorks ubezpieczyłaby życie reżysera na zawrotną sumę 1,2 miliarda dolarów! Przedstawiciele wytwórni uznali, że koszty polisy nie będą aż tak duże w porównaniu z tym, co studio straci w wyniku śmierci swojej gwiazdy (i zarazem współwłaściciela…).
2) Znana sieć kawiarni – Starbucks – płaci rocznie za ubezpieczenie zdrowotne pracowników ponad 300 milionów dolarów. To więcej, niż firma wydaje na… kawę.
3) Nikt nie chciał ubezpieczyć na życie astronautów z Apollo 11 przed ich przełomową podróżą na Srebrny Glob (jakoś nas to nie dziwi…). Wtedy załoga misji wpadła na niewiarygodny w swej prostocie pomysł – tuż przed wyprawą złożyli na kartkach swoje autografy, licząc na to, że w razie ich śmierci wartość podpisów – nomen omen – mocno wystrzeli w górę, a zyski ze sprzedaży zostaną przekazane rodzinom.
4) Jedyny potwierdzony przypadek otrucia dziecka przy pomocy halloweenowego cukierka miał miejsce w Houston (stan Texas, USA) w 1974 r. Ośmioletni Timothy Marc O’Bryan został zgładzony przez własnego ojca, który chciał wyłudzić odszkodowanie z polisy na życie chłopca. Dla zmylenie śladów próbował otruć również czworo innych dzieci, w tym własną córkę. Na szczęście żadne z nich nie zjadło słodkości zatrutej cyjankiem. Ojciec dziecka skazany został na śmierć. Wyrok wykonano.
5) Popularnym zwyczajem wśród Amerykanów nieposiadających polisy ubezpieczeniowej jest kupowanie antybiotyków… dla ryb. Zazwyczaj występują one w takich samych dawkach jak „ludzkie” leki, a do ich kupna nie jest wymagana recepta.
6) W początkach kina brytyjski Lloyd’s of London oferował ubezpieczenia od śmierci wskutek ataku śmiechu podczas seansu, pierwsi widzowie uważali bowiem, że to realne zagrożenie.
7) Japoński koncern SONY słynie na świecie jako producent elektroniki. Tym bardziej zadziwiać może fakt, że jego ubezpieczeniowa marka – SONY Life Insurance – to główne źródło dochodów firmy. W przeciwieństwie do marki elektronicznej, która jeszcze do niedawna przynosiła straty (zmienił to dopiero oszałamiający sukces PlayStation 4).
8) Od 1682 roku, kilkanaście lat po wielkim pożarze Londynu, londyńczycy mogli wykupić ubezpieczenie od pożaru. Jego potwierdzeniem była metalowa plakietka umieszczana na zewnętrznych drzwiach. W razie zaprószenia ognia straż pożarna najpierw sprawdzała, czy dom jest ubezpieczony. Jeśli plakietka była, natychmiast przystępowała do gaszenia. Jeśli nie, interweniowała dopiero wtedy, gdy ogień zaczynał zagrażać sąsiadującym budynkom (naturalnie tym, na których była plakietka…).
9) Od 1987 r. w Stanach Zjednoczonych można oficjalnie kupić polisę na wypadek bycia uprowadzonym przez UFO. Odszkodowanie z ubezpieczenia Alien Abduction Insurance (AAI) zostanie wypłacone, jeśli tylko udowodnimy że obca forma życia postanowiła wziąć nas na przejażdżkę latającym spodkiem. Choć sama polisa nie jest tania (nic dziwnego – suma ubezpieczenia to aż 10 milionów dolarów) to np. pewien ubezpieczyciel z Florydy deklaruje, że sprzedał już… ponad 100 tysięcy tego rodzaju ubezpieczeń. Mało tego – deklaruje również, że wypłacał już z tych polis odszkodowania!
10) W 1971 roku producent whiskey, Cutty Sark, zaoferował milion funtów nagrody dla tego, kto złapie… potwora z Loch Ness. Firma poprosiła Lloyds’a o ubezpieczenie tej oferty. Brytyjski gigant ubezpieczeniowy wyraził zgodę, pod warunkiem że będzie mógł zatrzymać potwora.
I tym potwornie zaskakującym faktem kończymy nasz wpis, życząc Wam spełnienia marzeń w nowym, 2019 roku (nawet tych dziwnych). Wszystkiego dobrego!
JN