Miłość w czasach ubezpieczeń
Dziś Walentynki, święto miłości. Jedni je kochają, inni nienawidzą. Niezależnie od tego, czy jesteś fanem romantycznych kolacji przy świecach, czy też wręcz przeciwnie, to na pewno interesują Cię ubezpieczenia – w końcu dlatego to czytasz! Dlatego zapraszamy do lektury wpisu na temat połączenia uczuć i… polis. Tego rodzaju alianse bywają naprawdę zaskakujące!
W naszym kraju połączenie słów „polisa” i „Walentynki” raczej nie generuje zbyt wielu skojarzeń. Prawdę mówiąc, większość z nas miałaby kłopot z choćby jednym. Zupełnie inaczej wygląda to w odległej Japonii. Co ciekawe, w Kraju Kwitnącej Wiśni to kobiety wręczają mężczyznom prezenty na Walentynki – zazwyczaj w formie czekolady. I to w takiej ilości, że w tygodniach poprzedzających 14 lutego japońscy producenci tego smakołyku notują ok. połowy swoich rocznych przychodów! A co mają począć biedni potomkowie samurajów, którzy nie otrzymają czekolady od żadnej kobiety? To proste – mogą wykupić na tę okazję ubezpieczenie. Bólu nieotrzymania walentynkowego prezentu można uniknąć, kupując za jedyne 500 jenów polisę, która zagwarantuje otrzymanie paczki zawierającej tabliczkę czekolady i liścik od pewnej piękności o imieniu Rieko.
Załóżmy jednak, że przedstawiciel „płci brzydszej” nie musiał zgłaszać roszczenia, bo znalazł miłość, a sprawy posunęły się na tyle daleko, że doprowadziły parę do ołtarza. Jedno z małżonków zapragnęło naprawdę okazałego wesela i zainwestowało w to znaczne środki finansowe… Już wiecie, na czym może polegać obawa takiej osoby? Tak, chodzi o to, że druga strona w (niemal) ostatniej chwili rozmyśli się. Otóż w wielu krajach (np. USA, Szwajcaria) można się na tę okazję ubezpieczyć. I nie, nie chodzi o to, że ubezpieczyciel zmusi niedoszłego małżonka do zmiany zdania – chodzi o zwrot kosztów poniesionych na organizację ślubnej inwestycji. A te potrafią być naprawdę niemałe, czemu winne są głównie… hollywoodzkie filmy, które znajdują wielu naśladowców w życiu prywatnym. Szacuje się, że w Stanach Zjednoczonych z „polis na odkochanie” korzysta aż 2% młodożeńców! Co ciekawe, w praktyce tego rodzaju ubezpieczenia bardzo często kupują rodzice państwa młodych. Żeby jednak nie było tak kolorowo – jak głosi branżowa plotka, ten rodzaj polis przyciągał oszustów. Dlatego obecnie niektóre amerykańskie towarzystwa stosują częste wyłączenie: dopuszczają wypłatę odszkodowania tylko wtedy, gdy młodzi odkochają się nie później niż… 9 miesięcy przed złożeniem sobie ślubowania. Z jednej strony mamy swoje podejrzenia, dlaczego chodzi akurat o 9 miesięcy, z drugiej jednak można trochę żałować, bo to mało romantyczne rozwiązanie wyklucza sytuacje w rodzaju „uciekająca panna młoda” – w sukni, z rozwianym włosem, przed siebie…
Ale może odejdźmy od tak romantycznych wizji w stronę czegoś nieco bardziej pragmatycznego. Otóż sam fakt zakochania się może oznaczać komplikacje w życiu zawodowym. Zdawała sobie z tego sprawę jedna z największych filmowych kompanii w USA, która tak bardzo bała się (zbyt swobodnej?) atmosfery na planie jednego ze swoich filmów, że wykupiła polisę na wypadek, gdyby któraś z aktorek… zakochała się podczas kręcenia zdjęć. Swoją drogą, ciekawe dlaczego ubezpieczeniem nie objęto aktorów z tego filmu?
Kończąc rozważania dotyczące prawdziwej natury związków międzyludzkich, Walentynki to wciąż doskonała okazja, by zatrzymać się w codziennym biegu i poświęcić więcej czasu ukochanej osobie. A jak najlepiej zadbać o łączącą Was relację, patrząc na to z ubezpieczeniowego punktu widzenia? Cóż, zawsze uważaliśmy, że najbardziej romantycznym ze wszystkich ubezpieczeń jest ubezpieczenie na życie. Kolacja przy świecach i prezent to świetny pomysł, ale jest też inny sposób, żeby pokazać ukochanej osobie, że się o nią naprawdę dba – to właśnie kupno dobrej polisy na życie, która zabezpieczy finansową przyszłość naszej „drugiej połówki”, kiedy nas zabraknie. W języku ubezpieczeń taki gest znaczy dokładnie to samo co „kocham Cię!”.
JN